Mam prawo do prawdy
Debata o kłamstwie politycznym. Czy zasady demokratycznego państwa prawa mają szansę przetrwać w świecie „post-prawdy”? Czy świadome wprowadzanie opinii publicznej w błąd może być uznane za nadużycie uprawnień lub co najmniej niedopełnienie obowiązków (w rozumieniu art. 231 k.k.)? Czy prawo karne może stanowić skuteczną i właściwą barierę dla polityki opartej na fałszu?
Takie pytania leżą u podstaw projektu „Mam prawo do prawdy”, który przedstawił w ostatnim czasie łódzki oddział Komitetu Obrony Demokracji. To zaproszenie do ogólnopolskiej debaty różnych środowisk, w tym oczywiście prawniczych. Jej celem jest w pierwszej kolejności poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, czy istnieje realna możliwość wprowadzenia do kodeksu karnego nowej kategorii przestępstwa – „kłamstwa politycznego”(1) – stwarzającej możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności za świadomie wprowadzające w błąd, sprzeczne z faktami wypowiedzi w świecie polityki.
Jeśli tak – to kolejnym celem miałoby być wypracowanie takiego skutecznego mechanizmu obrony przed „kłamstwem politycznym” i podjęcie starań o wprowadzenie go do ustawy, np. w trybie inicjatywy obywatelskiej przewidzianej w Konstytucji RP (art. 118) oraz w ustawie z 24 czerwca 1999 r. o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli. Dodatkowo pod dyskusję poddana została propozycja podjęcia starań o wpisanie do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka nowej kategorii prawa: „Prawa do prawdy”, to znaczy prawa do prawdziwej informacji ze strony władzy publicznej.
Pierwsza z planowanego cyklu debat odbyła się 11 maja w Warszawie w siedzibie tygodnika „Polityka”. W dyskusji udział wzięli: prof. Monika Płatek i prof. Adam Strzembosz oraz mec. Krzysztof Dudek, mec. Jarosław Szczepaniak i Mirosław Michalski z łódzkiego KOD, którzy opowiedzieli o powodach podjęcia tego rodzaju inicjatywy, wskazali na możliwość i zasadność wprowadzenia odpowiednich regulacji do polskiego porządku prawnego i przybliżyli wstępne założenia proponowanych zmian. W drugiej części, w wyniku dyskusji – także z udziałem publiczności – zarysowały się dość wyraźnie dwa stanowiska.
Zwolennicy pierwszego wyrazili przekonanie, iż rozwiązania prawnokarne nie mogą stanowić odpowiedzi na narastający problem kłamstwa i fałszywych informacji. Zgodnie z tym stanowiskiem już teraz istnieją w polskim prawie pewne rozwiązania mogące służyć realizacji uprawnienia do otrzymywania ze strony osób pełniących funkcje publiczne prawdziwych informacji, np. obowiązek ich udzielania opisany w ustawie z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej i zawarty w niej przepis karny (art. 23 Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.).
Przepisy ustawy (jak również art. 61 pkt 1 Konstytucji RP stanowiący, iż obywatel ma prawo do uzyskania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne) nie zawierają co prawda wyraźnego zastrzeżenia, że udzielane informacje muszą być prawdziwe, ale wydaje się oczywiste, że tylko takie informacje miał na myśli prawodawca. Jeżeli bowiem Konstytucja (a za nią także ustawa o dostępie do informacji publicznej) gwarantuje obywatelom dostęp do informacji publicznych, to uprawienie to może być zrealizowane tylko wtedy, gdy podmiot udzielający informacji podaje ją w zgodzie z faktami, w zgodzie z rzeczywistością. Informacja świadomie fałszywa powinna być więc traktowana co najmniej tak, jak nieudzielenie informacji (choć w praktyce skutki udzielenia informacji fałszywej mogą nieść ze sobą nieporównanie więcej negatywnych konsekwencji dla jednostki lub społeczeństwa, niż jej nieudzielenie).
W dyskusji przywołany został także przepis art. 231 k.k. opisujący przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego działającego w ten sposób na szkodę interesu publicznego lub prywatnego – w kontekście pytania, czy kłamstwo może skutkować odpowiedzialnością karną w oparciu o ten przepis.
Przeciwnicy wprowadzania do kodeksu karnego nowego przestępstwa zwrócili uwagę także na inne potencjalne problemy i zagrożenia, takie jak nieostrość pojęć („fałsz”, „nieprawdziwe informacje” itp.) czy możliwość instrumentalnego wykorzystywania proponowanych regulacji w bieżącej walce politycznej. Dostrzegając wagę zagadnienia we współczesnym świecie, zaproponowali poszukiwanie innych rozwiązań, poczynając od możliwości stwarzanych przez prawo cywilne, po edukowanie społeczeństwa, rozwijanie świadomości prawnej, politycznej, szerokie korzystanie z uprawnień do otrzymywania informacji.
Drugie ze stanowisk prezentowanych w dyskusji – zgodnie z intencją pomysłodawców projektu – sprowadza się w uproszczeniu do przekonania, iż inne rozwiązania nie są wystarczające. Wszystkie działania zmierzające do eliminowania kłamstwa z życia publicznego są potrzebne, ale nie wykluczają także prawnokarnych działań, gdyż właśnie prawo karne stanowić może konieczny środek ochrony przed tymi kłamstwami, które w sposób szczególnie rażący naruszają chronione dobra prawne, takie jak porządek publiczny i zasady demokratycznego państwa prawa. Obecne regulacje, tak karne jak i inne, nie zapewniają takiej ochrony w sposób dostateczny, ani też nie przewidują żadnej sankcji za publiczne i świadomie przekazywanie nieprawdziwych informacji mogących wprowadzać opinię publiczną w błąd, pociągające za sobą poważne konsekwencje. Celowo kłamliwe wypowiedzi polityków wyrządzają często ogromne straty zarówno w skali całego kraju, wizerunku państwa na świecie, jak i w odniesieniu do życia każdego z obywateli, którzy zmuszeni są czasem do podejmowania decyzji w oparciu o takie wypowiedzi, traktowane jako prawdziwe. Podstawą demokracji jest prawda, ponieważ faktyczny wybór możliwy jest tylko wtedy, gdy swoje decyzje opierać będziemy na informacjach zgodnych z faktami. W przeciwnym razie wybór staje się iluzoryczny, bo oparty na fikcji, fałszu.
W polskim prawie karnym znane są już takie przestępstwa, których istotę stanowi „kłamstwo”. Jako przykład uczestnicy debaty wskazali m.in. przepis art. 55 ustawy z 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – czyli tzw. kłamstwo oświęcimskie. Przepis stanowi, iż grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3 podlega ten, kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom, o których mowa w art. 1 pkt 1 (m.in. zbrodnie nazistowskie i komunistyczne). Wyrok podawany jest do publicznej wiadomości.
Wskazać można także na przepis art. 233 Kodeksu karnego przewidujący odpowiedzialność karną za zeznawanie nieprawdy lub zatajanie prawdy podczas składania zeznań m.in. w postępowaniu sądowym. Warto przy tym zwrócić uwagę, że skutek takiego przestępstwa – przy powszechnej zgodzie co do zasadności jego istnienia w kodeksie karnym – dotyka zwykle wąskiego kręgu osób – stron postępowania. W debacie podniesiono, że „kłamstwo polityczne” pociągać może za sobą skutek dotykający całych grup społecznych, obywateli państwa a nawet wielu państw (jako przykład wskazano kampanię poprzedzającą Brexit, której główny przedstawiciel Nigel Farage po przeprowadzeniu referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE publicznie przyznał, iż kłamał, celowo wprowadzając w błąd).
Poruszony został także problem ewentualnej sprzeczności proponowanej regulacji z art. 54 Konstytucji. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że wolność słowa gwarantowana tak w polskim, jak i w europejskim oraz międzynarodowym prawie nie ma charakteru absolutnego i może doznawać ograniczeń z uwagi na konieczność ochrony także innych wartości (co ma miejsce choćby w przypadku przywoływanych wyżej przepisów). W wyroku TK z 11 października 2006 r. zaznaczono, iż nie ulega wątpliwości, że swoboda wypowiedzi nie ma charakteru absolutnego; ograniczenia wolności wypowiedzi mogą przybierać formę instrumentów zarówno z zakresu prawa prywatnego, jak i prawa karnego; a miernikiem wolności wypowiedzi w państwie demokratycznym jest nie tyle istnienie samych ograniczeń, ile ich intensywność, sposób wytyczenia przez system prawny granic wolności wypowiedzi.
Debata stanowiła niezwykle ciekawy wstęp do dyskusji, która pozostaje otwarta. Pomysłodawcy i osoby zaangażowane w projekt liczą na podjęcie zagadnienia, przedstawienie opinii, propozycji, na ogólnopolską debatę o kłamstwie w polityce, jego granicach, możliwościach realnego zapobiegania wprowadzaniu opinii publicznej w błąd. Oczywiście nie jest możliwe całkowite wyeliminowanie z gruntu fałszywych wypowiedzi, choćby z tego względu, że znaczna ich część nie jest twierdzeniem o faktach – możliwym do zweryfikowania – ale przybiera postać opinii, prognoz, przewidywań, ocen, przypuszczeń i innych wypowiedzi, które nie mogą podlegać sądowej ocenie w kategorii prawdy i fałszu. Nie oznacza to jednak, że nie należy poszukiwać rozwiązań – także prawnych.
_________
- „Kłamstwo polityczne” to pojęcie ukute na potrzeby debaty, a które należy rozumieć jako świadome podawanie przez osoby pełniące określone funkcje publiczne nieprawdziwych, sprzecznych z faktami informacji mogących wprowadzać opinię publiczną w błąd.