Płeć coraz mniej słaba…
Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach. „Kobiety w biznesie” to panel dyskusyjny podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, w którym uczestniczyłam 12 maja. Zasiadło przede mną grono kobiet sukcesu, dla których „chcieć to móc”, a ich życiowym mottem jest „kobieto, uwierz w siebie…”
Prelegentki to pięć pań: Aleksandra Klich, zastępczyni redaktora naczelnego w „Gazecie Wyborczej”; Elżbieta Wojtczak, prezeska agencji reklamowej Communication Unlimited; Joanna Pruszyńska-Witkowska, prezeska agencji PR Headlines; Dorota Strosznajder, dyrektorka działu komunikacji korporacyjnej, pełnomocniczka ds. odpowiedzialności społecznej Henkel Polska; i Kinga Nowakowska, dyrektorka operacyjna w Grupie Capital Park, właścicielka naleśnikarni Bastylia Campagne Bar & Creperie, założycielka BioBazaru. Dyskusję prowadziła Zuzanna Ziomecka, naczelna „Wysokich Obcasów”.
Rozmawiałyśmy o karierze w wielkich korporacjach w rodzaju Procter & Gamble czy Henkel i o prowadzeniu własnych agencji PR i reklamowych. Jednak nie było dyskusji o przebijaniu szklanego sufitu czy niedocenianiu kobiet w pracy, a jedynie obserwacje świata już z pozycji menadżerki, szefowej i prezeski.
Na własnym, nie w korporacji
Panie przedstawiały świat jako trudny dla kobiet. Bardziej dla kobiet, którymi zarządzają i z którymi współpracują, niż dla nich samych. Czy nas – adwokatów, a raczej adwokatki – to dotyczy? Im dłużej słuchałam, tym bardziej myślałam, że jednak nie. Przede wszystkim większość z nas pracuje we własnych kancelariach, a nie w wielkich korporacjach, choć być może jest to specyfika Łodzi. Nie dotyczą nas umiejętności żądania wynagrodzenia, bo zwykle same sobie jesteśmy szefami. Nie wiemy, co to niedocenianie siebie i „niestawanie do projektów z braku wiary w siebie”, ponieważ gdy przyjmujemy sprawę, znamy się na niej i nie mamy co do niej wątpliwości. Nie mamy przełożonych, którym parzymy kawę i z którymi musimy ustalać elastyczny czas pracy. Specyfika naszych obowiązków zawodowych, charakter pracy bardzo „decyzyjnej”, wymagającej szukania nowych rozwiązań, często układania koncepcji jak przy grze w szachy – powodują, że nie czujemy się ani inne, ani gorsze, słabsze, niedoceniane.
Czy na pewno? Gdy kobiety negocjują wynagrodzenie, żądają zwykle 80 proc. tego co mężczyźni. Nas też to dotyczy! Tyle że „szefem” jest klient! Czy na pewno nie mamy problemu z określaniem swojego wynagrodzenia, stosownie do pracy? Czy wystarczająco cenimy swój czas? Czy stając do przetargu lub przedstawiając klientowi swoją propozycję działania, nie mamy obaw, czy na pewno dobrze to robię? a co, jeśli popełnię błąd? Gdy uczymy się nowego zagadnienia, poznajemy nowy temat, mówimy sobie często: nie umiem tego wystarczająco dobrze jak koledzy. Jak było z egzaminem adwokackim lub jak będzie z koleżankami aplikantkami? Nie umiem wszystkiego.
Oczywiście nie jesteśmy zatrudnione i nie awansujemy jak w wielkiej firmie, ale też pokonujemy kolejne szczeble rozwoju zawodowego. Czy na pewno się rozwijamy, próbujemy uczyć nowych rzeczy? Czy podczas pokonywania trudności na rynku usług adwokackich, wykorzystujemy optymalnie swoje szanse? Czy myślimy schematami, o których mówiły panelistki w Katowicach?
Nie bądź taka perfekcyjna!
Jedna z ciekawszych tez spotkania to: kobiety odmawiają awansu, który proponuje im przełożony, bo czują, że nie podołają. Zuzanna Ziomecka przytoczyła zdanie prezesa jednego z większych banków w Polsce, który nagminnie zderza się z odmową awansu ze strony kobiet, bo – jak twierdzą – nie wiedzą przecież wszystkiego.
Spotkanie wzbudziło we mnie dwie zasadnicze refleksje. Czy adwokatki i aplikantki są nadmiernie autokrytyczne, perfekcjonistyczne i brak im wiary w siebie? A może wcale nie boimy się nierówności płciowej albo może nie dostrzegamy jej? Druga dotyczyła analizy potrzeb regulacji prawnych związanych z sytuacją na rynku pracy kobiet. Szczególnie zajmujących kierownicze stanowiska. Przytoczono przykład Islandii, która dla pracodawców w marcu tego roku wprowadziła obowiązek wykazywania, że płacą tak samo kobietom i mężczyznom zatrudnionym na tych samych stanowiskach. Czy taka regulacja jest potrzebna w Polsce? Odpowiedź jest jednoznaczna: obecnie na każdego 1$ zarobionego przez kobietę, przypada 1,56$ zarobionego przez mężczyznę. Pod względem płac jesteśmy na 58 miejscu w naszym regionie. Wydaje się więc, że nowe rozwiązania prawne, dające możliwość analizy sytuacji oraz zmuszające pracodawców do zmiany, są niezbędne. Bez przewidzianych prawem sankcji za nieprzestrzeganie norm, raczej nie należy się spodziewać pozytywnych zmian.
O przepaści i równości
Joanna Pruszyńska-Witkowska podała przykład z Giełdy Papierów Wartościowych, kiedy przed kilkoma laty wprowadzono obowiązek informowania przez spółki giełdowe i skarbu państwa o wysokości płac i o zatrudnieniu kobiet na stanowiskach kierowniczych, nie nakładając na spółki żadnych kar w przypadku niespełnienia tego wymogu. Jedynie ok. 3 proc. spółek złożyło takie raporty.
I tu moja druga refleksja. Być może warto się zaangażować bardziej w inicjatywy związane z tworzeniem takich regulacji? A też, przy obecnym rynku usług prawnych i konieczności poszukiwania nowych zagadnień, przy których adwokaci będą potrzebni, warto zastanowić się nad tematem równości wynagrodzeń i nastawienia do kobiet jako pracowników. Przepaść pomiędzy średnim przedsiębiorcą, a spółką giełdową jest gigantyczna, jednak sama zasada wynagradzania i relacje pracownicze są podobne, a co gorsza często przez kobiety niezauważane. Zmian dokonuje się małymi krokami, nie rewolucyjnie. Schematy bywają tak mocno utrwalone, że same zainteresowane ich nie dostrzegają…
Czasem czuję się dziwnie, gdy widzę, że na plakatach promujących adwokaturę jest pan mecenas w todze i pani bez togi, która albo notuje, albo z wielką uwagą przysłuchuje się temu, co mówi pan w todze. Czyżby schemat…?